Tydzień weganizmu zaczęliśmy w tym roku artystycznie – wernisażem hiszpańskiego artysty Xaviera Bayle'a. Autor to pochodzący z Barcelony (a od kilku lat mieszkający w Polsce) artysta-aktywista multidyscyplinarny, humanista, propagator głębokiej ekologii i idei równości międzygatunkowej. W swoich pracach nawiązuje do problemu szowinizmu gatunkowego, porównując go np. do rasizmu.
Wernisaż odbył się w niedzielę 23 maja w klubokawiarni Meskal, a oprócz prac atrakcją były zaserwowane wegańskie przystawki. W trakcie tegorocznego Poznańskiego Tygodnia Weganizmu mieliśmy okazję obejrzeć wystawę rycin z cyklu "Tiere Raus!", w której Xavier porównuje zagładęŻydów i obozy koncentracyjne do obozów zagłady, jakimi są miejsca hodowli zwierząt. Umieszcza wizerunki ludzi-zwierząt w kontekstach typowych dla miejsc takich jak np. Oświęcim, co pokazuje nam, że czyn, jakiego dopuszczono się wobec tamtych ludzi oraz to co robimy codziennie zwierzętom nie-ludzkim to dokładnie ten sam czyn, ten sam mechanizm.
Kolejnym elementem Dni Weganizmu był środowy pokaz filmów w pijalni yerba-mate "Miejsce Spotkania". Pokazaliśmy dwa filmy: „Home – S.O.S. Ziemia” (pokazujący Ziemię jako miejsce niszczone przez ludzi, film nastawiony na propagowanie treści ekologicznych) oraz „Nasz Chleb Powszedni”, dokument pokazujący drogę jedzenia na nasz talerz. W tym ostatnim uderza taśmowość i mechanizacja produkcji jabłek, soli, mięsa –wszystkiego, co uznajemy za pożywienie. Kilka brutalnych scen na długo zapada w pamięć, pomimo braku komentarza słownego.
Po filmach rozwinęła się ciekawa dyskusja o weganizmie, a dostępne przez cały dzień słodkości udowodniły, że jedzenie wegańskie to nie tylko marchewka z trawą.
Czwartkowy wieczór rozpoczęliśmy od bardzo mocnego akcentu filmowego. Zaprezentowany w rozbratowej Galerii obraz „Earthlings” to wstrząsający dokument o gatunkowizmie (szowinizmie gatunkowym). Przy jego realizacji wykorzystano liczne materiały dokumentujące skalę okrucieństwa człowieka względem zwierząt, zarówno „oficjalne”, jak i „nieoficjalne”. Seans „Earthlings” jest przeżyciem traumatycznym, ale też film zyskał już przydomek „vegan maker” - trudno bowiem po takim seansie wrócić do produktów pochodzenia zwierzęcego.
Twórcy tego porażającego dokumentu w pięciu odsłonach obrazują strategie, metody i koszty gatunkowizmu, ideologii będącej skrajnym wariantem antropocentryzmu. Jeśli ktokolwiek miał wątpliwości, czy można przyrównywać chów przemysłowy i los zwierząt rzeźnych (oraz hodowlanych) do Holocaustu, po obejrzeniu „Earthlings” jednoznacznie przytaknie. Twórcy filmu mówią jasno: nie traktujemy zwierząt jako istot nam równorzędnych. Nasz stosunek do nich najlepiej określa słowo „eksploatacja”. Choć żyjemy na tej samej planecie, uważamy się za gatunek najważniejszy, któremu powinny być podporządkowane wszystkie pozostałe. Myśląc, że nie ma alternatyw, wielu ludzi milcząco akceptuje koszmarną praktykę uzupełniającą gatunkowistyczną teorię. A skala tej „Wiecznej Treblinki” jest ogromna. Narrator „Earthlings”, aktor i aktywista proanimalistyczny Joaquin Phoenix, ukazuje nam kolejne elementy składowe gatunkowizmu: „produkcję” skór i futer, transport zwierząt rzeźnych, ich znakowanie i poniżające traktowanie, chów przemysłowy, eksploatację krów mlecznych, beznamiętne mordy „bezpańskich” psów i innych „zwierząt domowych”, brutalne metody stosowane do „ujarzmiania” zwierząt w cyrkach oraz „ogrodach zoologicznych”, „regulowanie populacji” poprzez polowania, eksperymenty na zwierzętach (wiwisekcja), wycinanie lasów tropikalnych (i tworzenie na ich terenie pastwisk dla „zwierząt rzeźnych”), zanieczyszczanie wód. Bez znieczulenia aplikowane są okrutne obrazy wymyślnych tortur, sposobów zabijania, ponownego wykorzystywania martwych zwierząt (oraz przyuczania jeszcze żywych do kanibalizmu), „tresury”, poniżania.
Wszystko to prezentowane jest w formie swoistego katalogu, metodycznego wyliczania okrucieństw wyrządzanych przez człowieka. Takie podejście do tematu budzi oczywiście pewne wątpliwości. Twórców „Earthlings” oskarżano m.in. o to, że nie wskazują żadnych alternatyw, sposobów działania, zmiany stanu rzeczy. Ale od tego są inne filmy czy publikacje. „Earthlings” ma za zadanie ukazać gatunkowizm w całej jego podłości i być może poprzez ukazanie skali jego okrucieństwa, skłonić do przejścia na weganizm i podjęcia walki o prawa zwierząt.
Dlatego ważny jest każdy pokaz tego wstrząsającego filmu. Tym razem obejrzało go kilkunastu widzów w ramach poznańskich Dni Weganizmu. Było to dobre uzupełnienie środowych projekcji „Home - S.O.S. Ziemia” i „Nasz chleb powszedni” w Yerbaciarni.
Po pokazach wystąpił defu ze swym projektem vegan rap 5000, a czwartkowy wieczór zakończyliśmy imprezą taneczną w klimatach dubstep/drum`n`bass.
28 maja, w piątkowe deszczowe popołudnie na Rozbracie postanowiliśmy obalić mit, iż weganie jedzą tylko sałatę i marchewkę. Jest to opinia powszechna wśród większości naszego społeczeństwa. Cieszy nas jednak fakt, że nasze warsztaty wegańskiego pieczenia " I Ty możesz zostać ciasteczkowym potworem" spotkały się z zainteresoweniem, pomimo padającego deszczu. Wraz z Agatą, Asią i Magdą, które je poprowadziły, kilkanaście osób piekło szarlotkę, muffinki i ciasteczka. Dziewczyny udowodniły, że wegańskie smakołyki są proste do przygotowania, pyszne i zdrowsze od niewegańskich pierwowzorów.
W całej koncertowni, w której odbywały się warszaty rozchodził się piekny zapach domowych wypieków. Myślę, że zarówno, my jako organizatorzy, jak również goście przybyli na pokaz, jestesmy bardzo zadowoleni z przebiegu warsztatów.
Jako VegeOn możemy obiecać, że to nie był nasz ostatni kurs gotowania i zapewniamy, że jeszcze niejdnokrotnie będziemy mieć okazję do tego rodzaju spotkańSłoneczna Sportowa Sobota 29.05.2010 rozpoczęła się od pokazu jogi na świeżym powietrzu:
Remisem 12:12 skończył się mecz wegetarianie vs weganie
Nie mogło się obyć bez wątku przez wielu wegan i wegetarian ukochanego, czyli rowerowej jazzzzdy. Tym razem chcieliśmy wciągnąć uczestników Dni Weganizmu do wzięcia udziału w wyścigu na wzór, znanego z imprez kurierów rowerowych, alley cata. Udało się! Na starcie, koło Cytadeli, zjawiło się 17 godnych przygód i wegańskich wrażeń rowerowych wyżeraczy.
Wyścig rozpoczął się po godzinie 18.oo. Pomysłodawcą oraz sponsorem nagród Alley Jazdy był Sokół, wegański fixiasz, który szyje vegan friendly gadżety rowerowe.
Oto z czym musieli się zmierzyć uczestnicy:
Koniec wyścigu uwieńczyło symbolicznie gotowanie przepięknej wegańskiej zupki
z warzyw zbieranych na punktach. Wygrała osoba / zespół, który przygotował najzdrowszą, najbardziej urozmaiconą „zupkę”.
Wyścig pokazał, że weganizm i rowerowa pasja mogą jeździć ze sobą w parze:)) Nie wierzysz? Wejdź na bloga Veganski: http://veganski.blogspot.com/ lub chociażby tutaj: http://sugar-shock.blogspot.com/2008/07/vegan-bicycle-cake-etc.html, albo tutaj: http://files.davenoisy.com/links/
W niedzielę o godzinie 15 na skłocie Rozbrat ruszył piknik. Choć pogoda trochę pokrzyżowała szyki, atrakcji nie brakowało: badminton, ping-pong, bar z muzyką, małe jam session i oczywiście wegańskie obżarstwo.
Na tym zakończyły się obchody dni weganizmu 2010 w Poznaniu. Dziękujemy wszystkim przybyłym oraz tym, którzy pomogli w organizacji. Mamy nadzieję, że udało nam się zachęcić Was do wegańskiego trybu życia. Zapraszamy za rok!
Krzyś!! a warsztaty pieczenia?
OdpowiedzUsuńaj, wiedzialem ze cos mi umknelo:/ racja! i tak mialem zrobic apdejt z tymi fociami, to zaraz ogarne i te warsztaty!
OdpowiedzUsuń