poniedziałek, 14 lutego 2011

Dość zniewolenia. Dość wyzysku ! Przeszedł marsz niemilczenia

(Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta)

- Żadne zwierzę nie jest rzeczą! - skandowali uczestnicy niedzielnego marszu (NIE) milczenia


Na niedzielnym "Marszu (NIE) milczenia - stop przemocy wobec zwierząt" zjawiło się kilkaset miłośników zwierząt w różnym wieku. Wielu z transparentami lub ze swoimi pupilami. Maszerowali również przedstawiciele wielu organizacji na rzecz opieki nad zwierzętami: Fundacja Boksery w Potrzebie, Koci Pazur, Agapeanimali, Fundacja "Przytul Psiaka", Animalia, Viva! Akcja dla Zwierząt, fundacji TARA - schronisko dla koni i inne. Powód uczestnictwa w marszu? Wszyscy byli zgodni - miłość do zwierząt.

Marsz zorganizowały w Poznaniu: Hanna Michalska, Emilia Kaczmarek i Beata Żwawiak. Uświetnił go zespół perkusyjny Rhythms of Resistance, grający gorące afro-brazylijskie rytmy i należący do międzynarodowej sieci wspierającej swoją muzyką akcje społeczne, happeningi i demonstracje.

"Zwierzę nie zawoła o pomoc, to ty musisz reagować", "Jesteśmy odpowiedzialni za to, co oswoiliśmy", "Nie bądź obojętny, reaguj" - głosiły transparenty. - Przepraszamy za wszystkie krzywdy wyrządzone zwierzętom przez ludzi. - mówiła podczas marszu Emilia Kaczmarek, wymieniając różne przypadki znęcania się nad zwierzętami. Organizatorki nawoływały do przeciwstawiania się wszelkim aktom agresji wobec zwierząt i reagowania na ich cierpienie. - To żywe istoty, czują tak jak ludzie. - przekonywały. Na marszu pojawiła się grupa VegeON!, poznańska formacja aktywnie działająca na rzecz zwierząt, która namawiała również do wegetarianizmu. - Każdego dnia na świecie z ręki człowieka umierają miliony żywych istot. Zwierzęta traktowane są przedmiotowo, jako zwykły produkt konsumpcyjny. I to właśnie przemysł spożywczy jest źródłem największego cierpienia zwierząt. Najgorszy horror odgrywa się za zamkniętymi drzwiami ferm przemysłowych - mówili członkowie VegeON! - Dość zniewolenia. Dość wyzysku. Dość masowego zabijania. - nawoływali. Namawiali do podpisywania się pod projektem nowej ustawy, która przewiduje, między innymi, wyższe kary dla oprawców - do 3 lat pozbawienia wolności, zakaz posiadania zwierząt, a także rozpowszechnianie sterylizacji kotów i psów. - Uważam, że takich akcji powinno być więcej i na pewno podpiszę się pod projektem zaostrzonej ustawy o ochronie zwierząt.- mówi Wiesław Nowaczyk, uczestnik marszu. Marzena Łabędzka, która na akcję przyszła w towarzystwie dwóch psów, opowiada: - Polusia została zabrana z Fundacji dla Bezdomnych Zwierząt Emir, a Bard ze schroniska dla zwierząt przy Bukowskiej. Chciałabym żeby ludzie chętniej zabierali zwierzęta do domów. Mam nadzieję, że ten marsz chociaż trochę wpłynie na ludzi. Przesłanie akcji było jasne nawet dla najmłodszych uczestników. - Maszeruję, bo kocham zwierzątka - mówi Alicja, lat 7. Marsz był pierwszą akcją zorganizowaną przez powstające właśnie stowarzyszenie Animal Security. - Jesteśmy bardzo zadowolone z przebiegu marszu. - mówi Hanna Michalska. - Wszyscy bardzo chętnie podpisywali się pod projektem ustawy. Aby mogła ona trafić do sejmu, musimy uzbierać 100 tysięcy podpisów, a przed marszem było już ich ok. 5 tysięcy. Mamy nadzieję, że uda się wprowadzić ustawę w życie. - W Poznaniu brakuje organizacji, do których można zgłaszać informacje o znęcaniu się nad zwierzętami. - mówi Hanna Michalska. - Dlatego właśnie założyłyśmy stowarzyszenie Animal Security, czyli policję dla zwierząt. - To był nasz pierwszy, ale na pewno nie ostatni projekt na rzecz ochrony praw zwierząt.- dodają organizatorki. - Planujemy również przeprowadzić akcje w szkołach. To bardzo ważne by wpajać dzieciom od najmłodszych lat, że zwierzęta są istotami żywymi, że czują i cierpią tak jak ludzie.

Źródło: Gazeta Wyborcza Poznań

http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,9099384,Dosc_zniewolenia__Dosc_wyzysku___Przeszedl_marsz_niemilczenia.html



piątek, 11 lutego 2011

MARSZ (NIE) MILCZENIA - Stanowisko kolektywu VegeON!

Każdego dnia na świecie z ręki człowieka umierają miliony żywych istot. Większość z nich ginie z powodu ludzkiej bezduszności, pychy oraz wygody. W polskich schroniskach przebywa obecnie 91 tys. porzuconych, często głodnych i maltretowanych psów i kotów. Jest to jednak zaledwie ułamek prawdziwej liczby zwierząt cierpiących każdego dnia. Przypadki przemocy, tak głośno ostatnimi czasy komentowane w mediach, to tylko promil faktycznej liczby zbrodni dziejących się na co dzień za naszym przyzwoleniem. Jednak kwestie te, to tylko jedna strona medalu.

W ciągu minionego roku ponad 720 milionów zwierząt trafiło do rzeźni, by tam w okrutnych męczarniach zakończyć swe życie. Życie, którego większość spędziły w klatkach lub przemysłowych halach, traktowane przedmiotowo, jako zwykły produkt konsumpcyjny.
I to właśnie przemysł spożywczy jest źródłem największego cierpienia zwierząt. Kurczaki z obciętymi dziobami, ściśnięte w zbyt małych klatkach; krowy dojone ponad możliwości swych organizmów, cielęta utrzymywane w stanie permanentnej anemii, by ich mięso pozostawało jaśniejsze i bardziej apetyczne , to tylko drobne przykłady horroru, który odgrywa się za zamkniętymi drzwiami ferm przemysłowych.

Nie tylko przemysł spożywczy przyczynia się do reprodukcji cierpienia . Laboratoria pełne są zwierząt, wykorzystywanych do różnego rodzaju badań i testów, potocznie zwanych wiwisekcją. Wbrew obiegowym opiniom na zwierzętach testuje się nie tylko ratujące życie leki. Poddawane są one torturom podczas badań broni, kosmetyków, chemicznych artykułów gospodarstwa domowego, papierosów etc., których głównym celem jest ustalenie śmiertelnej dla organizmu dawki testowanego produktu.

Mówiąc wprost, w dzisiejszym świecie uprzedmiotowienie zwierząt jest na porządku dziennym. Większość społeczeństwa biernie przystaje na taki stan rzeczy, tłumacząc go realizacją podstawowej konieczności życiowej, wyższością gatunku ludzkiego nad innymi , wolą sił nadprzyrodzonych, tradycją. Argumentów tego rodzaju jest wiele. Bez rozpoznania i nazwania tej sytuacji, rozmowa o statusie moralnym innych zwierząt i naszym stosunku do nich nie ma sensu. Otóż , nazwijmy rzecz po imieniu - żyjemy w świecie gatunkowego szowinizmu. Polega on na wywyższaniu jednego gatunku (w domyśle homo sapiens ) ponad interesami innych gatunków. Niezaprzeczalnym faktem jest natomiast to, że wiele istot nienależących do gatunku ludzkiego ma pewną bardzo ważną i moralnie znaczącą cechę - zdolność do odczuwania cierpienia. W ostatnich latach przez wielu badaczy podkreślana jest coraz bardziej także zdolność do doznawania szczęścia oraz pojęcie jakości życia .

W ciągu kilku ostatnich dekad wyraźnie zauważalna stała się tendencja zmiany myślenia. Na wyższym szczeblu w naszej „ludzkiej drabinie moralnej” znajdują się dzisiaj zwierzęta domowe. Istnieje szereg organizacji dbających o poprawę ich sytuacji, zajmujących się adopcją bezdomnych zwierząt, interweniujących w przypadku znęcania się nad nimi. To bardzo znaczący krok w przełamywaniu szowinizmu gatunkowego, ale powiedzmy sobie wprost - to jedynie krok.

Nie chodzi tutaj tylko o wybiórcze akty dobrej woli, bezpośrednie reagowanie na przemoc fizyczną w naszym najbliższym otoczeniu, ale o całokształt codziennych praktyk, bo to one są rzeczywistością. Powszednie , powtarzalne czynności i wybory ludzi są dla zwierząt wyrokiem. Jeśli jemy ciała zwierząt, nosimy ich skórę na stopach czy testujemy na nich nasze leki, to jesteśmy odpowiedzialni za ich cierpienie i śmierć. To my, jako społeczeństwo , powołujemy do istnienia te zwierzęta . Te zwierzęta , których życie i śmierć człowiek wykorzystuje z ogromną inwencją dla własnych potrzeb, są produktem, przedmiotem handlu, narzędziem, surowcem, towarem, zasobem naturalnym, liczbą. O ile nikt nie odważy się głośno rzeczą nazwać kota czy psa, to biernym milczeniem akceptuje sytuację , gdzie tzw. zwierzę hodowlane to rzecz.

Bierzemy udział w Marszu (NIE)milczenia, ponieważ podnoszenie kwestii znęcania się nad zwierzętami domowymi jest bardzo ważne. Jednak jesteśmy stanowiska, że taka postawa nie przyniesie wymiernych efektów, bowiem nadal uprzywilejowuje tylko niektóre gatunki zwierząt. Jeżeli na tej płaszczyźnie nie nastąpią zmiany podstawowe , a mianowicie zmiany dotyczące postrzegania relacji człowiek i inne zwierzęta – to cały wysiłek spełznie na niczym. Działania , które skupiają się na opiece i trosce nad zwierzętami – przedmiotami , a nie na faktycznej walce o ich emancypację i upodmiotowienie opierają się na niczym innym, jak na realizacji własnych potrzeb i interesów przy zagwarantowaniu minimalizacji cierpienia i eliminacji złego traktowania żywych przedmiotów. Głównym naszym zadaniem – jako ludzi walczących o prawa innych zwierząt, staje się przede wszystkim zwalczanie szowinizmu gatunkowego. Jest to sytuacja analogiczna do walki z rasizmem czy seksizmem . Zakwestionowanie tego utrwalonego przez wieki traktowania zwierząt nie-ludzkich jako przedmiotów, istot niższych i przez to podległych interesowi człowieka, powinno stanowić punkt wyjścia do walki o wyzwolenie zwierząt. Jako jeden z gatunków zamieszkujących tą planetę, powinniśmy uszanować istnienie innych i nie odbierać im podstawowego prawa, jakim jest prawo do życia w momencie, kiedy po prostu nie stanowi już to o naszym przetrwaniu.

Podstawowa decyzja , jaką może podjąć każdy , kto faktycznie chce przeciwstawić się dyskryminacji wszystkich zwierząt, która prowadzi do uprzedmiotowienia (a co za tym idzie maltretowania i zabijania) to odcięcie się od systemu bazującego na wyzysku zwierząt, bojkot przemysłu i koncernów zarabiających miliardy na eksploatacji zwierząt nie-ludzkich. Weganizm to skuteczny sposób by pokazać swój sprzeciw wobec niesprawiedliwości wobec innych istot.

Dość zniewolenia. Dość wyzysku. Dość masowego zabijania.