Osoby, którym los zwierząt nie jest obojętny, obawiają się o los obywatelskiego projektu nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Przede wszystkim mam na myśli przede wszystkim zapis, dotyczący zakazu hodowli zwierząt futerkowych na futra. Przyjęcie nowelizacji wraz z tym zakazem byłoby ogromnym krokiem naprzód w zakresie ochrony zwierząt w Polsce. Byłoby to również pięknym zwieńczeniem kampanii antyfutrzarskiej, która trwa już wiele lat z większym lub mniejszym nasileniem. Protesty tego typu odbywają się od końca lat osiemdziesiątych. „Dzień bez futra”, obchodzony 25 listopada, został ustanowiony na IV Ogólnopolskim Kongresie „Teraz Ziemia” już w 1994 r. przez działaczy polskiego Frontu Wyzwolenia Zwierząt.
Powodem wspomnianych obaw jest Andrzej Piątak, który w tegorocznych wyborach wszedł do sejmu z ramienia „Ruchu Palikota”. Media określają go jako hodowcę norek, chociaż w jednym z wywiadów powiedział, iż prawnym właścicielem hodowli jest jego żona. To jednak nie zmienia faktu, iż z pewnością będzie chciał przeforsować jak najwięcej korzystnych rozwiązań dla właścicieli ferm futrzarskich. Nie bez powodu zamierza starać się o posadę w Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Komisji Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii. Podkreśla, że jego doświadczenie przedsiębiorcy bardzo się przyda. Chce przekazywać „rzetelną” wiedzę na temat ferm futrzarskich, ponieważ jego hodowla jest „ekologiczna” a zwierzęta z niej nie są mordowane, lecz usypiane. Należy jednak zdać sobie sprawę, że pojęcie ekologicznej fermy futrzarskiej nie istnieje, a „usypianie” to nic innego jak piękny eufemizm, pod którym kryje się brutalna zbrodnia w myśl ludzkiej chęci zysku i próżności. Pan Piątak nie zdaje sobie chyba sprawy jak absurdalnie brzmi jego propaganda. Czy miejsce, w którym używa się środków farmaceutycznych, tlenku węgla, dwutlenku węgla lub chloroformu w celu masowego zagazowywania zwierząt ma coś wspólnego z ekologią? Ta dziedzina kojarzy się raczej z miłością i poszanowaniem środowiska naturalnego, współistnienia z nim, a nie z bestialskim zabijaniem niewinnych istot. Czy porażanie prądem lub używanie bolca by ogłuszyć zwierzęta ma coś wspólnego z humanitarnym traktowaniem? Dodam jeszcze, iż fakt skutecznego zabicia zwierzęcia przed obdarciem go ze skóry nie zawsze ma miejsce, a wręcz przeciwnie – często zdarza się, że zwierzę jest nadal świadome podczas obdzierania ze skóry. Poza tym fermy, o których mowa zużywają dużo energii i mogą spustoszyć całe ekosystemy, na skutek ucieczek zwierząt czy też powstających odpadów i uwalniających się z ferm odorów i innych niekorzystnie oddziałujących na środowisko emisji.
Ze względu na zakazy hodowli zwierząt futerkowych lub liczne utrudnienia w prowadzeniu takiej działalności, wprowadzane sukcesywnie w krajach Europy Zachodniej i Północnej, coraz więcej zagranicznych inwestorów próbuje przenosić swój interes do Polski. Na szczęście starania te w wielu przypadkach spotykają się z protestem okolicznych mieszkańców, np. w Nowogardzie k. Szczecina, Dobkowie (Góry Kaczawskie), Budziszewicach (gm. Skoki), w Miłoradzu w okolicach Malborka. Znacznie wydłuża to proces wydawania zgody na budowę takich ferm lub wręcz prowadzi do zawieszenia wymaganych procedur. Jest to całkiem optymistyczna wizja – udaje się zablokować budowę. Cieszy również fakt, że ludzie są coraz bardziej świadomi tego, z czym wiąże się powstawanie takich obiektów. Choć najczęstszym argumentem, który wysuwa społeczeństwo jest zagrożenie środowiskowe, jakie powoduje ferma, warto też pamiętać o tym, iż człowiek nie ma moralnego prawa do znęcania się i wykorzystywania żadnych zwierząt czy to w celu wyprodukowania ubioru, dobrej zabawy (cyrk), czy w końcu, aby napełnić swój żołądek. Obecna rzeczywistość jest w stanie zapewnić nam pełną gamę produktów, nie splamionych krwią niewinnych istot. Wbrew pozorom ceny, tzw. produktów „cruelty-free” (wolnych od okrucieństwa) są w wielu przypadkach przystępne. Szkoda, że jeszcze tak dużo osób, mających możliwość wyboru, nie dojrzało do tego, aby to zrozumieć.
Na zakończenie dodam, iż pan Piątak jest pierwszym przedstawicielem hodowców norek w sejmie. Jak sam stwierdził – zostało to docenione przez Polski Związek Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych. Członkowie związku niewątpliwie widzą w pośle swoją szansę na kontynuację działalności i kolejne zyski z mordowania zwierząt. Ręce zacierają też sprzedawcy futer, ale nie pozwólmy na to, aby ich życzenia zostały spełnione. W Polsce cały czas istnieje przyzwolenie na hodowlę zwierząt futerkowych. Jeżeli sprzeciwiacie się futrom, bierzcie czynny udział nie tylko w codziennym propagowaniu życia bez okrucieństwa, symbolicznym „Dniu bez futra”, ale przede wszystkim w blokowaniu potencjalnej budowy ferm futrzarskich w Waszym regionie. Niech politycy i społeczeństwo wiedzą, że nie zgadzacie się na takie procedery.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz