niedziela, 10 października 2010

ANIMAL COLLECTIVE


4 października jest Światowym Dniem Zwierząt. Z tej okazji w księgarni Bookarest odbył się panel dyskusyjny z udziałem dr Moniki Bakke z Instytutu Filozofii, która wykłada Animal Becomings: Philosophy, Literature & Visual Culture na UAM w Poznaniu, Igora Strapko - społecznika, członka kaliskiego klubu Krytyki Politycznej, byłego wiceprezes Kaliskiego Stowarzyszenia Pomocy dla Zwierząt "Help Animals", organizatora lokalnych akcji na rzecz upowszechniania diety wegańskiej oraz prof. Andrzeja Elżanowskiego – zoologa i paleontologa, członka wielu międzynarodowych stowarzyszeń naukowych oraz komitetów i rad naukowych, m.in. Komitetu Biologii Ewolucyjnej i Teoretycznej PAN oraz Komitetu Narodowego do Spraw Współpracy z Międzynarodową Unią Nauk Biologicznych (IUBS) PAN, wielokrotnie nagradzanego za osiągnięcia naukowe, a jednocześnie aktywnie działającego na polu ochrony zwierząt m.in. jako członek Krajowej Komisji Etycznej ds. Doświadczeń na Zwierzętach. Panel został poprowadzony przez Piotra Maciantowicza absolwenta Filozofii UAM.

W trakcie spotkania poruszono wiele tematów poczynając od samej definicji zwierzęcia, statusu zwierząt, poprzez zagadnienia językowe i kulturowe, aż po praktykę i różne strategie działań na rzecz zwierząt.

Na samym początku każdy z uczestników sformułował najważniejsze swoim zdaniem problemy dotyczące zwierząt. Profesor Elżanowski podzielił te problemy na dwie grupy – problemy filozoficzne i praktyczne. Jako główny problem filozoficzny podał status życia poza- ludzkiego, to jak jest on postrzegany i jak to się przekłada na stosunek do zwierząt. Wspomniał przy tym o kwestii gatunkowizmu (z ang. speciesism), czyli postawy stawiającej interesy własnego gatunku (w domyśle: Homo sapiens) ponad interesami innych gatunków. Określenie to zostało utworzone na zasadzie analogii do rasizmu i seksizmu przez bioetyków, a podjęte zostało głównie przez zwolenników praw zwierząt. Natomiast w dziedzinie problemów praktycznych prof. Elżanowski zwrócił uwagę na nieskuteczny wymiar sprawiedliwości. Polskie prawo dotyczące zwierząt nie jest najgorsze, ale jego egzekucja jest fatalna. Kwestią zwierząt zajmuje się resort rolnictwa, co prowadzi do oczywistego konfliktu interesów. Członkowie resortu rolnictwa odpowiadają za produkcję zwierzęcą, a nie za ich ochronę.

Dr Bakke zwróciła uwagę na antropocentryzm wzmacniany przez kulturę. Podniosła też kwestię tzw. animal studies, czyli szukania tropów nieantropocentrycznych w kulturze, tego jak można kwestionować istniejące autorytety i stereotypy. Wyraziła również poparcie dla strategii małych kroków w walce o prawa zwierząt oraz roli jaką może odegrać edukacja, włączenie do programów nauczania kwestii dotyczących zwierząt, zmiany perspektywy antropocentrycznej.

Natomiast Igor Strapko skupił się na problemie bezdomnych zwierząt i na problemie przemysłu zwierzęcego. Przy omawianiu zagadnienia bezdomności Strapko nie zgodził się co do tego, że polskie ustawodawstwo jest korzystne. Sytuacja bezdomnych zwierząt jest regulowana przez dwa sprzeczne akty prawne. Ustawa o ochronie zwierząt nakłada na gminę obowiązek opieki nad bezdomnymi zwierzętami, podczas gdy Ustawa o utrzymaniu porządku i czystości w gminach sugeruje wypychanie tego problemu poza granice gminy. Natomiast jeżeli chodzi o problem przemysłu zwierzęcego to uwaga została zwrócona na ogromne fabryki zwierząt, w których odbywa się hodowla przemysłowa. Zachodzi dysonans w statusie zwierząt sugerowanym przez prawo (ustawa mówi: „zwierzę nie jest rzeczą”), a realnym statusem, który pozwala sprowadzać zwierzęta do roli biologicznych maszyn do produkcji mleka, mięsa itd. Nie sposób było nie wspomnieć w związku z tym o kwestii weganizmu jako formie oporu wobec tego niewyobrażalnego wyzysku żywych istot. Strapko zasugerował, że weganizm powinien być tematem do przemyślenia dla każdego kto chce się zaangażować w pomoc zwierzętom.

Prowadzący spróbował skategoryzować problemy filozoficzne jako globalne, a problemy praktyczne jako lokalne. Było to wyjście do kolejnego punktu w dyskusji nad kategoriami problemów z jakimi spotyka się ruch osób działających na rzecz praw zwierząt. Profesor Elżanowski przyznał, że działanie na gruncie lokalnym jest rzeczą trudną. Trzeba pracować nad nudnymi rozporządzeniami, mierzyć się ze skłóconymi organizacjami pozarządowymi oraz przemysłową weterynarią. Jednak wszelkie tego typu działania są niezwykle istotne, dlatego należy się do nich mobilizować. Natomiast jeżeli chodzi o problemy globalne to nie można o nich zapominać, handel różnymi produktami pochodzącymi ze zwierząt odbywa się w sakli globalnej, z całym światem. Z jednej strony są zwiększane standardy tzw. humanitarnego traktowania zwierząt tutaj, a z drugiej strony sprowadza się produkty z miejsc, w których żadne standardy nie obowiązują. Dlatego powinno się promować standardy w skali globalnej, promować uniwersalna etykę, czyli taką, która oparta jest na naukowych przesłankach. Te uniwersalne zasady powinno się przekazywać, należy dążyć do jak najszerszego stosowania uniwersalnej, świeckiej etyki.

Doktor Bakke kontynuowała wątek antropocentryzmu. Zwróciła uwagę, że gdy myślimy nad pojęciem „wartości życia”, automatycznie myślimy o życiu ludzkim. To samo tyczy się pojęcia „ciała”. Właściwie wszystkie kursy akademickie tyczą się ludzkiego życia. W związku z tym pojawia się ogromny obszar do działania dla teoretyków, filozofów, socjologów, którzy mogliby pracować nad pokazaniem różnego rodzaju relacji ze zwierzętami nie-ludzkimi. Rozwijając ten wątek Igor Strapko mówił o dyskryminacji zwierząt na polu językowym. Zauważył, że dużą rolę odegrała tutaj religia. Zdaniem Strapko toczy się wojna w dziedzinie języka, ideologii, pojęć. Musi zostać wykonany ogrom pracy teoretycznej, po to by ruch mógł dotrzeć ze swoimi komunikatami. W związku z tym praca teoretyczna staje się pracą praktyczną.

Kwestia języka była poruszana w dalszej części panelu. Prowadzący Piotr zastanawiał się czym jest zwierzę na polu językowym i jak przebiegają podziały. Zasugerował, że najbardziej klasyczny podział to podział na zwierzęta: domowe, hodowlane i dzikie. Elżanowski mówił o problemie tradycyjnego języka, o podziale na życie podmiotowe i życie przedmiotowe. Część zwierząt będąca zwierzętami wg nauk przyrodniczych i posiadająca wartość estetyczną i ekologiczną może być uważana tylko za urządzenia do powielania DNA. Dlatego do definiowania życia podmiotowego stosuje się inne kategorie z których najważniejszą jest pewna forma świadomości. Występuje ona z całą pewnością u kręgowców. Jednak bardzo trudno stwierdzić gdzie dalej przebiega ta granica. W języku ang. istnieje podział typu „human animals” i „non-human animals”. Polskie tłumaczenie tego terminu brzmi dość niefortunnie: zwierzęta ludzkie i nie-ludzkie. Natomiast podział na ludzi i zwierzęta nie może być uważany za najważniejszy podział etyczny. Język ma ogromna inercję, dlatego tak ważna jest praca nad jego rozwojem. Jak do tej pory nie ma opracowanego dobrego rozwiązania. Pewnikiem jest to, że zwierzę w sensie etycznym, a zwierzę w sensie ideologicznym to dwa różne pojęcia. Pojęcie „zwierzęcia w sensie etycznym” jest podzbiorem pojęcia „zwierzęcia w sensie zoologicznym”.

Bakke dodała do tego, że skoro zmienia się sposób myślenia to również język musi się zmienić. Muszą powstać nowe słowa. Przymiotnik „nieludzkie” nie brzmi najlepiej, ale gdyby go pisać z myślnikiem to oddawałby to, że chodzi po prostu o zwierzęta nie należące do sfery ludzkiej. Doktor Bakke również podkreśliła znaczenia tworzenia nowego języka, proponowania nowych słów i nowych znaczeń. Po raz kolejny pojawiła się kwestia zwierząt w legislacji, teoretycznie „zwierzę nie jest rzeczą”, ale niestety praktyka wygląda inaczej. Zdaniem Elżanowskiego, żeby uregulować kwestie prawne należałoby utworzyć trzeci byt, czyli podmioty bezosobowe. Powinien zostać on utworzony dla zwierząt wykazujących samoświadomość, które nie powinny być własnością, które powinny mieć prawa i kuratorów, którzy powinni dbać o egzekucję tych praw. Jest oczywistością, że podmioty nieosobowe nie mogą mieć takich samych praw jak podmioty osobowe, jednak niezaprzeczalnie jakieś prawa powinny posiadać.

O granice nadawania praw pytał prowadzący. Czy niektóre ze zwierząt powinny otrzymać status osoby? Pytanie to pojawiło się przy kwestii „Great Ape Project”, czyli projektu powołanego w 1994 roku przez międzynarodowe grono badaczy małp, psychologów, etyków i innych ekspertów działających na rzecz Deklaracji Praw Wielkich Małp, która miałaby przyznać podstawowe prawa nie-ludzkim wielkim małpom, takim jak: szympansy, bonobo, goryle i orangutany. Sugerowane prawa to prawo do życia, ochrona indywidualnej wolności i zakaz poddawaniu torturom. Elżanowski przyznał, że jest to projekt budzący wiele kontrowersji. Dlaczego mamy przyznać prawa człowiekowatym, a innym nie? Znów pojawia się kwestia stawiania granicy. Jednak zdecydowanie docenia ten projekt jako strategiczny ruch, mający spowodować wyłom i pokazać, że tą granicę można przesuwać. Owszem na przykład szympansy nie mogą funkcjonować w społeczeństwie jako obywatele, ale są zdolne do refleksyjnej samoświadomości, mogą patrzeć na siebie jako na aktora (sprawcę zdarzeń). W związku z posiadaniem tej zdolności, a co za tym idzie za byciem sprawcami moralnym, i należą im się podstawowe prawa. Samoświadomość zaczyna się wykrywać u innych zwierząt, np. u krukowatych czy papug, więc po raz kolejny pojawia się kwestia pytania gdzie postawić granicę. Trzeba szukać naukowych dowodów na różnice pomiędzy sprawcami moralnymi a innymi zwierzętami. Sprawca moralny bez zdolności kognitywnych nie zaistnieje w społeczeństwie, dlatego nie należą mu się prawa obywatelskie, ale inne, podstawowe prawa. Elżanowski uważa, że wprowadzenie do legislacji terminu „podmiot bezoosobowy” byłoby zasadne. Bakke zgodziła się z tym, że w „Projekcie Wielkich Małp” niezwykle ważne jest to, że pokazuje on, że można naruszyć granice, że można kwestionować antropocentryzm. Zwróciła też uwagę na realne skutki takich działań, jak na przykład to, że Unia Europejska zatwierdziła zakaz wykorzystywania małp człekokształtnych w badaniach naukowych. Podkreśliła, że w takich projektach nie chodzi o to, żeby małpy zacząć traktować jak ludzi, ale o to, żeby znaleźć metodę na inne relacje ze zwierzętami.

Następnie dyskusja zahaczyła o tematy polityczne. Strapko zwrócił uwagę na niesamowicie ważną kwestię, że poza problemami natury filozoficznej istnieją też niezwykle trudne do rozwiązania problemy natury systemowej. W kapitalizmie nie liczą się wartości etycznie, a jedynie pomnażanie zysku. Za przemysłem zwierzęcym stoją potężne grupy interesów, którym zależy na utrzymaniu status quo. Żeby zmienić sytuację zwierząt trzeba zanegować kapitalizm. Gary Francione, teoretyk praw zwierząt, zauważył, że ruch praw zwierząt rozwija się dynamicznie i osiąga pewne sukcesy, ale jednocześnie produkcja zwierzęca rośnie, co prowadzi do bardzo uproszczonego wniosku, że im jesteśmy skuteczniejsi jako ruch tym przeciwnik również staje się silniejszy.

Zdaniem Elżanowskiego, wynikającym z jego praktyki w kwestiach działań legislacyjnych, zainteresowanie zwierzętami jest ponadpartyjne. Wynika ono z pewnej moralnej motywacji, a nie powiązania z jakąś konkretną ideologią. Jedynie można zauważyć, że czasem pryzmat religijny powoduje zamknięcie na kwestie zwierząt. Oraz to, że w dyskusjach na temat praw zwierząt najgorsi są liberałowie, którzy ślepą wierzą w wolny rynek i są przeciwni jakimkolwiek jego ograniczeniom.

Igor Strapko zwrócił uwagę na powiązania radykalnych ruchów politycznych z ruchem pro-zwierzęcym. W Animal Liberation Front wymierzano ustawy antyterrorystyczne, pomimo, że ich działalność uderzała jedynie w wartości materialne. ALF uznaje, że jeżeli własność koliduje z wartościami bardziej fundamentalnymi to może zostać zniszczona w obronie tych fundamentalnych wartości. Własność traci świętość. Według Strapko w ideologii ALF można dostrzec pierwiastek lewicowy.

Piotr próbował dolać oliwy do ognia przypisując bardzo stereotypowe określenia dwóm bardzo znanym organizacjom działającym na rzecz zwierząt. ALF ustawił na jednym krańcu jako terrorystów, a organizację PETA na drugim jako liberałów. Potwierdzeniem opinii o PETA ma być ich strategia polegająca na wykupywaniu akcji koncernów, żeby móc zabrać głos na radzie nadzorczej i mieć pewien wpływ na działanie firmy. Z drugiej jednak strony poprzez kupno akcji w jakiś sposób wspierają dany koncern. Na taki zero-jedynkowy podział natychmiast zareagował Igor Strapko, który wyraźnie podkreślił, że sabotaż ekonomiczny nie jest terroryzmem. Jego zdaniem różnica pomiędzy PETA i ALF to jedynie różnica strategii i narzędzi. Jego zdaniem jeśli PETA robi akcję i odnosi sukces to jest dobrze. Elżanowski zwrócił uwagę, że nie można stawiać PETA w opozycji do ALF, ponieważ PETA wielokrotnie wykorzystywała strategię ALF. Wiele ze swoich sukcesów PETA zawdzięcza tzw. undercover investigations, czyli niejawnym śledztwom, które dostarczały wielu, często szokujących materiałów. Elżanowski zgodził się ze Strapko, ze jeżeli jakieś działania są skuteczne to dobrze, że mają miejsce.

Ostatnia poruszona kwestia dotyczyła weg(etari)anizmu. Piotr postawił pytanie o to czy wegetarianizm/weganizm jest kluczowy w kwestii walki o prawa zwierząt? Czy powinien on być pierwszym krokiem w działaniach? Igor Strapko opowiedział o swoich doświadczeniach z pracy w organizacjach zajmujących się dobrostanem zwierząt. W tych organizacjach spotykał bardzo różnych ludzi, z zupełnie niezwiązanych ze sobą środowisk, których łączyła wspólna idea niesienia pomocy psom i kotom. Przez wiele lat pracy w tych organizacjach Strapko próbował docierać z wegetarianizmem/weganizmem, jednak ten temat trafiał tam w próżnie. Mimo to, Strapko uważa, że jeśli ktoś robi coś dobrego to robi coś dobrego i kropka. Z drugiej strony uważa, że weganizm to najodpowiedniejsza dieta dla kogoś kto chce być konsekwentny w swoich działaniach na rzecz zwierząt. Jego zdaniem suma cierpienia jest większa na fermach mlecznych i jajecznych niż na tych skoncentrowanych na produkcji mięsa. Strapko ma jednak świadomość, że w całokształcie czynów nie da się zachować absolutnej konsekwencji, dlatego stara się unikać potępiania za jedzenie mięsa. Podsumowując Strapko uważa, że dieta wegańska jest moralnie lepsza, ale perspektywa wyborów życiowych jest dużo bardziej skomplikowana.

Elżanowski zgadza się z tym, że na dzień dzisiejszy wszystkie drogi pomocy zwierzętom są cenne i nikogo nie należy wykluczać. Uważa jednak, że realny postęp może się dokonać jedynie dzięki zaprzestaniu jedzeniu mięsa, tylko to może spowodować rozszerzenie moralności. Elżanowski podaje dwa główne argumenty za wegetarianizmem w kontekście walki o prawa zwierząt. Pierwszy z nich mówi o tym, ze coś co jest zabijane na pokarm nie może otrzymać odpowiednio wysokiego statusu. Natomiast drugi argument jest argumentem społecznym opierającym się na tezie, że nie może być poważnie traktowany ruch, który pomaga zwierzętom jednocześnie je zjadając… Jest to oczywista sprzeczność, a siłą etyki jest właśnie jest przeciwieństwo, czyli spójność.

Strapko dodał jeszcze, że jego zdaniem pomaganie psom i kotom nie jest częścią ruchu wyzwolenia zwierząt. Natomiast do argumentów przemawiających za weganizmem dołożył aspekty ekologiczne. Produkcja zwierzęca ma większy wpływ na efekt cieplarniany niż transport, a nieefektywność produkcji mięsa jest wręcz szokująca. Argumenty etyczne i ekologiczne pozwalają stawiać weganizm na wysokiej pozycji wśród priorytetowych kwestii w walce o prawa zwierząt.

Doktor Bakke postawiła retoryczne pytanie: dlaczego w ogóle jemy mięso. I odpowiadając samej sobie doszła do wniosku, że jemy je dlatego, że nam smakuje i dlatego, że jedzenie mięsa jest wpisane w naszą kulturę, chociażby przez to, że oczywiste jest, że na takie a takie święto jemy takie a takie zwierzę. Zatem jasno można stwierdzić, że jemy mięso, bo chcemy, a nie dlatego, że musimy. Co pociąga dalsze konotacje, a mianowicie to, że jedzenie mięsa jest decyzją etyczną. Do czynników, które powodują, że ludzie jedzą mięso dr Bakke dołączyła aspekt ekonomicznym, a właściwie aspekt społeczny. Chodzi o to, że kiedyś ludzie nie mogli sobie pozwolić na jedzenie mięsa codziennie, w większości domów pojawiało się ono na stołach jedynie przy większych okazjach, przez co obecnie ludzie mogą odczuwać jedzenie mięsa jako pewną formę prestiżu, możliwości „ucztowania” każdego dnia. Bakke uważa, że każdy powinien sobie zadać pytanie: co ja mogę zrobić? Sama stwierdza, że strategia małych kroków nie jest zupełnie beznadziejna i rezygnowanie z mięsa tylko częściowo może też przynosić pozytywne skutki. Jako przykład podaje, ze można na przykład nie jeść mięsa w tygodniu, a nie rezygnować z niego w weekendy. Zdaniem Bakke zadziała tu mechanizm psychologiczny, który ułatwi ludziom częściową rezygnację z mięsa, bo nie będą musieli podejmować decyzji „na zawsze”, a takie nie jedzenie mięsa w tygodniu to już ograniczenie jego ilości o 75%. Jednak pomysł ten nie spotkał się z aprobatą. Igor Strapko od razu wysunął kontrargument mówiąc o tym, że mechanizmy psychologiczne to jedno, a oddziaływanie i propaganda gigantycznego przemysłu zwierzęcego to drugie. Natomiast szansy Strapko dopatruje się w rozwoju nowych technologii. Jeżeli udało by się opracować technologię produkcji mięsa bez zwierząt, która byłaby opłacalna ekonomicznie to byłby to przełom. Elżanowski dodał, że można tworzyć rynek dla takich technologii, można stwarzać na nie popyt. Bakke podsumowała, że technologie technologiami, ale zawsze warto promować wartości etyczne.

Panel dyskusyjny zgromadził sporą publiczność. Na sali było ponad czterdzieści osób, a po spotkaniu rozgorzała ciekawa dyskusja. Rozmawiano m.in. o pozycji w etyce innych zwierząt niż kręgowce czy też o roli zwierząt w innych kulturach. Podsumowując, oby więcej takich spotkań.
/marlene/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz